2017/03/31

Podsumowanie styczeń-marzec '17

Kiedy zakładałam tego bloga i myślałam nad zmianami, które chciałabym wprowadzić, wpadłam na pomysł robienia podsumowań. Był to krótki przebłysk, o który miałam zatroszczyć się później pod koniec miesiąca, kiedy takie podsumowanie powinno się pojawić. I w ten oto sposób minęły dwa miesiące. Pomyślałam więc, że skoro jestem na tyle nieogarnięta, że nie potrafię zmieścić się z napisaniem takiego postu w ciągu 30 dni, to podzielę rok na cztery części i będę pisała dokładnie co trzy miesiące.

Styczeń

Nowy rok zaczął się wyjściem ze szpitala i ledwo dwadzieścia dni pouczyłam się bycia podwójną mamą, a znów musiałam do niego wracać. Wszak jaki Sylwester, taki cały rok! W międzyczasie zabrałam się za tworzenie tego bloga i bujałam się między tą, a starą stroną. Styczeń był także miesiącem, kiedy w końcu udało nam się wymienić meble na nowe i wreszcie mogłam ogarnąć wszystkie dzieciowe ubranka. Każdy styczeń jest dla mnie taki nijaki i ten też taki był - pomimo wielkiej zmiany, jaką jest drugie dziecko.

Przydomowa latarenka / gęsty śnieg / testowanie nowego aparatu / palmowa choinka do rozbiórki / kontynuacja testowania nowego aparatu

Luty

Zły urok bezbarwnego stycznia zaczął przemijać i w końcu coś zaczęło się w moim życiu dziać. W połowie miesiąca wyskoczyłam z Panem Kudłatym na jeden dzień do Trójmiasta. W końcu zobaczyłam morze zimą i przeżyłam swoje dwa pierwsze loty samolotem. Pod koniec mroźnego lutego pogoda zaczęła sprzyjać, więc wyległam z dzieciakami z domu i zaczęliśmy się spacerować po okolicznych polach i lasach.

Taki tam śnieżek / widoczek na morze / taką mi herbatę córa robi! / nadrzeczne spacery / jakieś tam wysuszone badyle na tle cudnie błękitnego nieba

Marzec

Jeden z moich najulubieńszych miesięcy! W końcu na zewnątrz robi się ciepło, wszędzie nagle pojawia się mnóstwo hiacyntów i tulipanów. Marzec zaczyna się u mnie bardzo miło - urodzinami i Dniem Kobiet, więc trzeba to jakoś uczcić! W tym miesiącu poszalałam z zakupami, a to wszystko za sprawą Matki Rodzicielki, która ruszyła lawinę tym, że postanowiła zabrać się za moje niezdecydowanie i z okazji urodzin zasponsorowała mi zestaw do hybryd, do którego kupna zabierałam się już od dawien dawna i jakoś nie mogłam się na niego zdecydować, bo niby przy mojej miłości do tego typu ozdabiania paznokci po pewnym czasie by mi się zwróciło, to jednak był to dosyć spory jednorazowy wydatek - zakładałam, że wszystkie takie zestawy kosztują około 300 zł, a jednak udało mi się znaleźć o połowę tańszy zestaw z Semilaca. Taka niespodzianka! A skoro mam już zestaw do hybryd, to trzeba było jeszcze dokupić kilka lakierów, syrenkę i inne cuda do upiększania pazurów. Poza tym wpadło mi jeszcze parę rzeczy ubraniowo-kosmetycznych i w najbliższym miesiącu będę musiała zacisnąć trochę pasa, ale było warto!

Trochę wiosny w domu / moja nowa zabawka / w końcu idealny kubek dla mnie! :) / odmładzam się młodzieżowymi trampkami / długie spacery i mały lasek

2017/03/21

Wiosenne spacery

Od dłuższego czasu zabierałam się do tego, aby wyjść w końcu na długi spacer z aparatem w ręce, ale za każdym razem, kiedy znajdowałam na to czas, to zaczynało padać. Dzisiaj też pogoda raczej nie rozpieszczała, ale musiałam się ruszyć i zrobić parę zdjęć. Pociesza mnie fakt, że teraz będzie coraz cieplej i coraz częściej będę mogła się wybierać na takie przechadzki. Już się nie mogę tego doczekać!

2017/03/07

27

Zastanawiałam się, cóż mogłabym napisać z okazji ukończenia 27 lat i ostatecznie zdecydowałam sie na spisanie listy zawierającej właśnie tyle faktów o mnie. Co jak co, ale nie mam zbyt rozbudowanej zakładki o mojej osobie i są tam w sumie same suche fakty, które tak na dobrą sprawę niewiele o mnie mówią.

1. Nie wymawiam 'r'...
2. ...w związku z czym myślałam nad zmianą imienia.
3. Jestem jedynaczką.
4. Męża swego, Pana Kudłatego, poznałam przez Internet.
5. Mam dwójkę cudownych dzieci - Amelię i Wiktora.
6. Przez większość życia byłam uzależniona od obgryzania paznokci...
7. ...a teraz jestem uzależniona od ich malowania.
8. Mam jeden tatuaż (póki co) - jaskółkę na prawym nadgarstku, którą możecie zobaczyć na profilowym.
9. Do tej pory wierzę, że kiedy śpię odkryta, to może złapać mnie za nogę bliżej nieokreślone monstrum spod łożka, przez co nie zasnę na krawędzi i nawet w największe upały śpię ukutana w kołdrę.
10. Mam skłonności iście pedantyczne i wszystko u mnie musi być idealnie równo.
11. Uwielbiam pływać. Najchętniej cały czas siedziałabym w wodzie.
12. Bardzo szybko zasypiam - wystarczy mi dosłownie sekunda.
13. Jestem wybitnie lękliwa i byle pierdoła może mi napędzić niezłego stracha.
14. Nie cierpię się opalać.
15. Nadal nie dorobiłam się prawa jazdy.
16. Ciągle strzelam kostkami w palcach stóp i dłoni.
17. Nie lubiłam nosić pierścionkow do czasu, kiedy na moich palcach wylądował pierścionek zaręczynowy i obrączka. Teraz jak je zdejmuję, to dłoń wydaje mi się taka dziwna i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
18. W dzieciństwie marzyłam, że kiedyś zostanę archeologiem bądź żołnierzem.
19. Należę do grupy ludzi, kóra lubi sobie trochę więcej pospać.
20. Absolutnie nie mam ręki do kwiatów - ususzę nawet biednego kaktusa.
21. Nie ma opcji, żebym kiedykolwiek wyszła z domu bez muzyki.
22. Zdecydowanie nie jestem typem imprezowiczki.
23. Ubóstwiam zapach kawy i świeżo skoszonej trawy.
24. Mam lęk wysokości - drugi stopień w drabinie to szczyt moich możliwości.
25. Nigdy w życiu nie tknę paprykarza. Kiedyś jadłam go bardzo dużo i aby przekonać mnie do zjedzenia czegoś innego, Ojciec Płodziciel powiedział mi, że te białe drobinki, to robaczki żyjące pod skórą ryb, z których jest zrobiony ten paprykarz. Wiem, że to ryż, ale te wspomnienie jest silniejsze od faktów.
26. Lubię kwaśne smaki do tego stopnia, że potrafię wypić duszkiem sok z ogórków kiszonych.
Ostatni, 27 punkt postanowiłam oddać Panu Kudłatemu, który orzekł, że jestem przede wszystkim wybuchową zołzą. No cóż... przyznaję, że mam trochę wybuchowy temperament, ale żeby zaraz zołza?!