2018/08/22

Zaginęłam w akcji

Klasycznie - już dawno miałam zamiar coś tutaj napisać, ale jak zwykle coś innego zaprzątało mi głowę. Tym razem tym czymś innym było GTA V (perełka ostatnich wyprzedaży), od którego nie szło się oderwać i niemal każdy wieczór był poświęcony gangsterce. No, ale wracam i biorę się za streszczenie największych zmian, które miały miejsce od czasu, kiedy ostatni raz tutaj zawitałam. No, to do roboty!

Włosowy szał-ciał

Jakiś czas temu miałam sporo włosowych przejść, z których wybawił mnie... barber Pana Kudłatego. Pomijając to, że chciałam w pierwszej kolejności pozbyć się okropieństwa na mojej głowie (bez obcinania się na łyso), aby w ogóle wyglądać jak człowiek, a nie być humanoidem o borsuczym umaszczeniu i dopiero później dążyć do tego, co chciałam osiągnąć na samym początku, ale zostało spaprane - rudego sombre. Okazało się, że można osiągnąć to wszystko za jednym zamachem i od razu wyglądałam niemal jak z żurnala (a raczej z Google Grafika, gdzie szukaliśmy inspiracji na moje nowe kudełki ;)).

Instagramowe zmiany

Podobno jest tak, że gdy kobieta zmienia fryzurę, to szykują się jakieś zmiany w jej życiu. U mnie taką zmianą było... skasowanie konta na Instagramie i założenie nowego. Do tej pory mój profil był mocno zaniedbany - zdjęcia wrzucałam bardzo sporadycznie, nie dodawałam żadnych opisów i praktycznie nie odpisywałam na komentarze. Duże znaczenie miało dla mnie też to, że jakość zdjęć (szczególnie tych pierwszych) pozostawiała wiele do życzenia. Teraz, gdy mam już drugie konto, to czuję w pewnym sensie ulgę. Początki zawsze są takie świeże i lekkie... oby tylko się to utrzymało! Na pewno będę się o to starać.

No i oczywiście zapraszam: @permanentne7niebo ;)

Mamy pieska!

Pewnego dnia Pan Kudłaty napisał mi z pracy wiadomość z zapytaniem, czy chcemy pieska mix pekińczyka z papillonem? Pieska (a raczej suczkę) mieliśmy brać, ale to dopiero za jakiś czas, więc początkowo żartobliwie odpisałam, że nie chcę żadnego psa, nawet jeśli miałby być z papilotami (później nawet z ciekawości to sobie wygooglowałam - nie radzę, tego nie da się odzobaczyć). No, ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam przekonana, że właśnie teraz jest najlepszy czas na to, aby wprowadzać nowego członka rodziny. Pojechaliśmy z dzieciakami na zapoznanie się ze zwierzakiem i mieliśmy kolejne potwierdzenie - zaiskrzyło. W ten oto sposób 8 sierpnia dołączyła do nas Mokosz.