2017/07/28

Permanentne nie tylko niebo

W ostatnim podsumowaniu miesięcy kilka osób zainteresował makijaż permanentny górnej powieki, o którym tam wspominałam, więc postanowiłam poświęcić mu osobny post i napisać o nim parę zdań.

Już wcześniej bardzo podobał mi się fakt, że makijaż permanentny jest na stałe przez dwa-trzy lata i nie muszę się martwić o to, że w upale kreska nieestetycznie zjedzie w dół, a zimą osadzi mi się na oku szron, który roztopi się i spłynie wraz z moim idealnym kocim okiem tuż po wejściu do ciepłego pomieszczenia. Kuszący jest też fakt, że nie muszę męczyć się przed lustrem, aby namalować doskonałą linię, która będzie prosta i nie za obszerna. To jest jeszcze pikuś, bo potem trzeba jeszcze pomalować drugie oko, które zawsze wychodzi mi trochę grubiej. Poprawiam więc pierwsze, potem znowu drugie i... no, wiecie - panda. Pomimo tego obawiałam się wytatuowania sobie oczu, bo wyobrażałam sobie nie wiadomo jak nachalny mejkap. Przekonałam się do tego dopiero wtedy, kiedy taką kreskę zobaczyłam na żywo i od razu postanowiłam, że sobie takie cudo zrobię. Zapisałam się na wizytę w salonie kosmetycznym, który znam dosłownie od dziecka (powstał w 1954 roku, więc jest to naprawdę spory kawał historii ;)). 

Jak wygląda wykonanie takiego makijażu? Najpierw robi się szkic zwykłą kredką do oka, aby sprawdzić, jaki kształt będzie idealny. Po akceptacji takiej wersji roboczej przychodzi czas na igłę i tu zaczynają się schody, bo odnosi się wrażenie, jakby miała się zaraz zsunąć z linii rzęs. Po kilku wkłuciach możliwe jest znieczulenie i wtedy to jest już totalna bajka - nie czuje się praktycznie nic. Gorzej jest po wyjściu z salonu. Zabieg trwa jakieś dwie godzinki i tak długie dłubanie przy oczach skutkuje niezłym opuchnięciem. Kompletnie o tym nie pomyślałam i nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych, więc wracając do domu ludzie patrzyli na mnie jak na zapijaczoną babę (i to jeszcze w samym środku tygodnia!). Po wszystkim nie można tuszować rzęs przez minimum tydzień, więc przy okazji miałam regenerację swoich wykruszków. Makijaż permanentny poprawia się po kilku tygodniach tak jak każdy inny tatuaż, ponieważ barwnik się wchłania i taka cienka kreska po pierwszym razie za jakiś czas staje się ledwo widoczna.


A tak obecnie prezentuje się moje oko. Przede wszystkim zależało mi na delikatnym makijażu, który może być bazą pasującą do każdej okazji, a sama grubość kreski nie sprawia wrażenia mocnego mejkapu, do którego zapomniałam założyć rzęs, kiedy chcę sobie zrobić dzień bez nakładania tapety. Taki efekt bardzo mi się podoba i za nic w świecie nie wyobrażam sobie teraz powrotu do ciągle mażącego się eyelinera.

2017/07/20

Spacer po małej przerwie

Ostatnio miałam w domu mały szpital. Na szczęście już po wszystkim i w końcu mogliśmy wyjść na spacer. Okoliczna przyroda tak pięknie obudziła się do życia, że nie sposób jest przejść koło niej obojętnie i koniecznie musiałam zrobić kilka zdjęć, które oczywiście muszę wcisnąć też na bloga. Swoją drogą, realizuje się mój plan wzbogacania bloga o większą ilość fotografii. Mniejsza o to, że to głównie za sprawą tego, że więcej mnie tutaj nie ma niż jestem ;) Niby mam napisanych parę typowo tekstowych postów, ale jakoś tak nie ciągnie mnie do ich publikacji. Może kiedyś, a na razie chcę się parać prostymi wpisami.

2017/07/09

Q&A [2/5]

Nareszcie udało mi się znaleźć chwilę czasu na ogarnięcie kolejnej części pytań z Q&A. Od samego początku chciałam przeplatać te wpisy z innymi, coby nie było nudno, ale ten odstęp zaczynał się robić coraz dłuższy i musiałam to przerwać. Póki co jeden taki wpis na miesiąc jest dobrym wynikiem :)

16. Czym najłatwiej wyprowadzić Cię z równowagi?
Ostatnio jestem takim kłębkiem nerwów, że naprawdę byle głupota potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy i będę niczym niezmąconą oazą spokoju.

17. Twoje pierwsze skojarzenie ze słowem facet?
...to świnia ;)

18. Gdybyś mogła się cofnąć w czasie o 5 lat, co byś zmieniła?
Kopnęłabym parę osób w rzyć i tyle zmian by zdecydowanie wystarczyło.

19. Trzy rzeczy (może być więcej), które sprawiają, że się uśmiechasz to...
- Śmiech moich dzieciaków;
- kwiaty;
- chwila czasu wolnego.

20. Najdziwniejsza rzecz, którą zrobiłaś i wspominasz do dziś...
Może i jakieś tam dziwne rzeczy robiłam, ale ich nie wspominam. Ba! Nawet ciężko jest mi coś takiego sobie przypomnieć! Także muszę te pytanie pozostawić jednak bez konkretnej odpowiedzi.

21. O czym najbardziej marzysz?
Te marzenie jest akurat w trakcie realizacji, więc nie będę o nim mówić, coby nie zapeszyć.

22. Czy masz swoje ulubione miejsce?
Nie, jeszcze takiego nie znalazłam.

23. Czy w podejmowaniu ważnych dla Ciebie decyzji, dzielisz się z kimś swoimi przemyśleniami?
Bardzo często. Chyba po prostu nie potrafię usiedzieć cicho ;)

24. Jakie 3 rzeczy zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Hamak do bujania się na nim w ciągu dnia, namiot do skrycia się przed robactwem w nocy i przyprawy, żeby doprawić upolowane robactwo (lub cokolwiek innego), aby w miarę dobrze smakowało.

25. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Domyślam się, że bez powietrza ;)

26. Z którą gwiazdą wybrałabyś się na romantyczną kolację?
Z żadną. Gwiazdy to normalni ludzie, więc czym tu się tak fascynować?

27. Czy umiesz pływać?
Tak.

28. Czy bywasz zazdrosna o swojego faceta?
Czasami ;)

29. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
Tak myślę nad tym punktem i chyba nic nie wymyślę... ostatnio mam straszną awersję do jedzenia i ciężko jest mi wybrać potrawę, która byłaby numerem jeden, skoro od dwóch miesięcy jem, bo muszę.

30. Czy palisz bądź paliłaś papierosy?
Popalałam w liceum.